Wysoka Kaśka, Gruba Baśka, Kudłata Maryśka…

Gdy ktoś chce zobaczyć te trzy najwyższe wzniesienia w Pieninach, powinien wybrać się na Trzy Korony…. Tak jak my! W ostatnim tygodniu roku szkolnego razem z koleżankami i kolegami z klasy IIG wybraliśmy się na trzydniową wycieczkę w Pieniny. 19 czerwca rano wyruszyliśmy spod szkoły, by już o 8.30 wyruszyć w niezwykłą wędrówkę wąwozem Homole w kierunku na Wysoką. Wspinaliśmy się po mokrych kamieniach, drewnianych stopniach, aż na piękną polanę,  z której podziwialiśmy panoramę Jaworek.    

A na hali pasły się owce, słychać było ich dzwoneczki i szczekanie psów pasterskich.  Po kilkugodzinnej wędrówce wróciliśmy do Krościenka, by atrakcyjnie spędzić czas w parku linowym. Chętni wybrali sobie odpowiednią trasę i po szkoleniu na temat bezpieczeństwa wyruszyliśmy na liny, by pokonać wybrany dystans i … własne słabości. Nie było łatwo! Wszystkim się jednak udało, a niektórzy wędrowali nawet kilka razy. Potem wyjechaliśmy kolejką linową na Palenicę. Piękna pogoda pozwoliła nam dojrzeć szczyty Tatr, Beskid Sądecki i Gorce. Niektórzy z nas bawili się na zjeżdżalni grawitacyjnej, inni odpoczywali na leżakach podziwiając piękne, górskie krajobrazy. Kiedy zbliżał się wieczór udaliśmy się do pensjonatu Dunajec, który stał się naszym domem na kolejne dni. Po pysznej kolacji chłopcy oglądali w TV mecz piłkarski, pozostali spędzali wspólnie czas na grach, zabawach  i rozmowach. 20 czerwca rozpoczęliśmy dzień od śniadania i czekaliśmy na pana przewodnika, by wyruszyć na Trzy Korony i Sokolicę. Wędrówka trwała prawie osiem godzin, ale wszyscy dzielnie pokonali trasę! Nasi sportowcy wykazali się znakomitą kondycją i trudno ich było dogonić. Po powrocie zjedliśmy pyszny posiłek i resztę wieczoru spędziliśmy na boisku do siatkówki i siłowni na brzegu Dunajca. Nazajutrz, 21 czerwca, przed dziewiątą rano byliśmy już w Niedzicy i rozpoczęliśmy zwiedzanie elektrowni wodnej. Ogromne wrażenie zrobiły na nas potężne urządzenia wytwarzające prąd wewnątrz zapory. Potem udaliśmy się na zamek, z którego roztaczał się niezwykły widok na zalew i otaczające go góry. Zjedliśmy lody i autobusem udaliśmy się do Sromowców, by stąd rozpocząć spływ tratwami po Dunajcu. To było naprawdę niezwykłe przeżycie! Przez dwie godziny płynęliśmy zakolami rzeki słuchając opowieści i żartów flisaków. Chętnie chlapaliśmy się wodą, bo było bardzo gorąco. Towarzyszyły nam kaczuszki, które dokarmialiśmy chlebem. Ostatnim punktem naszej wycieczki były Kluszkowce, a tam grawitacyjny, kilometrowy tor saneczkowy  z wyciągiem. To dopiero była zabawa, chociaż niektórzy ubolewali, że zjazd nie był wystarczająco szybki. Zadowoleni i zmęczeni ruszyliśmy w drogę powrotną, a tu niespodzianka! Autobus złapał gumę i musieliśmy zatrzymać się na stacji benzynowej.  I okazało się, że jest to znakomite miejsce na piknik. Na trawniku rozłożyliśmy koce, graliśmy w piłkę i w karty dopóki pan kierowca nie naprawił usterki. A potem już bez żadnych problemów dotarliśmy do Straszęcina…

To była wspaniała wycieczka, wesoły czas spędzony z przyjaciółmi wśród pięknej przyrody. Czy trzeba czegoś więcej….?