Pozdrowienia znad morza - dzień pierwszy

A zaczęło się tak. Zbiórka na stacji PKP w Dębicy ( jechaliśmy Pendolino ) była o 5:50, ale wszyscy byliśmy wcześniej. Wyruszyliśmy o 6:22. W pociągu wszystkie dziewczyny uplotły sobie warkocze. Bardzo to śmiesznie wyglądało. Trochę nam się nudziło, ale wytrzymaliśmy. O godzinie 14:00 byliśmy w Gdyni.

Potem jechaliśmy godzinę  autokarem do Jastrzębiej Góry i okrzykami zachwytu powitaliśmy prześwitujące między drzewami morze. Na miejscu zastaliśmy przewodnika. Powiedział nam, że pokoje nie są jeszcze gotowe, więc poszliśmy na plażę. Gdy usłyszeliśmy szum morza na leśnej ścieżce wszyscy oszaleli. Zaczęliśmy biec, ale okazało się, że na plażę prowadzą strome schody. Potem wszyscy wbiegli do wody. Wychodziliśmy przemoczeni do suchej nitki. W hotelu mieliśmy pół godziny na rozpakowanie się, a potem poszliśmy na obiad. Po obiedzie wyruszyliśmy do centrum. Kupiliśmy pocztówki, a pani zaprosiła nas na lody włoskie. Poszliśmy potem jeszcze raz na plażę. Chłopaki zakopali się w piasku. Po drodze kupiliśmy sobie picie i jedzenie na jutro, przecież jutro też idziemy na plażę…