Pozdrowienia znad morza - dzień trzeci

Trzeci  dzień nad morzem wyglądał tak …
Śniadanie zaczęło się o 8:10. Było jak wczoraj bardzo dobre. O 9:00 poszliśmy na plażę. Morze było gładkie i spokojne jak jezioro. Nie było już tak ciepło jak wczoraj, zaczął wiać zimny wiatr. Puszczaliśmy latawce. Około 12:00 zaczęła się wichura. 

Nadciągała dziwna i potężna …mgła. Stwierdziliśmy, że chcemy to zobaczyć, więc zostaliśmy na plaży. Cała klasa podzieliła się na trzy grupy. Wszyscy ukryliśmy się między parawanami i owinęliśmy ręcznikami. Po upływie pół godziny sztorm dalej trwał, ale zawzięta klasa szósta postanowiła zorganizować zawody. Prawie wszyscy wzięli z nich udział. Na obiad przyszliśmy punktualnie, ale i tak byliśmy sami, ponieważ inne szkoły były na wycieczkach. Po obiedzie poszliśmy na długi spacer do latarni na Rozewiu. Spacer był niezwykły, ponieważ mieliśmy do pokonania Lisi Jar – bardzo głęboki i niesamowity wąwóz. Wędrowaliśmy także brzegiem morza, aby w końcu wspiąć się po 151 schodach na szczyt latarni. Widok stąd był naprawdę niezwykły! Po powrocie byliśmy bardzo wyczerpani, ale na kolację czekały na nas pyszne zapiekanki. Klasowy rekord wynosił 7,5 zapiekanki. Po kolacji graliśmy w siatkówkę. Był to bardzo emocjonujący mecz!