Nasza najpiękniejsza wycieczka!

Nareszcie pojechaliśmy na 3 dni do Zakopanego. Większość z Was myśli, że zna to miejsce ale się mylicie. Teraz dopiero mieliśmy okazje zobaczyć co to góry i ile trudu wymaga wspinaczka. To, że niektórzy z nas nie bardzo wiedzieli gdzie jadą, widać było już przy autobusie. Oliwka ubrała się jak na plażę, obuwie też mieliśmy w większości spacerowe, a o płaszczach przeciwdeszczowych lepiej nie wspominać. 

Ale chęci przeżycia przygód były  w nas ogromne. Już  w oczekiwaniu na wejście do muzeum przyrodniczego łapaliśmy kijanki w rzece, by je zabrać do szkoły na lekcję przyrody. Idąc „Doliną Chochołowską” zakłócaliśmy spokój mieszkańcom i dlatego żadnego nie spotkaliśmy po drodze. A ile było stękania, że niby już nie damy radę. Wszystko po to, żeby jak najszybciej udać się na zasłużony odpoczynek. Na nic to wszystko się zdało. Dopiero o 18 dotarliśmy do „Willi Oliwia”. Po smacznej obiadokolacji poszliśmy na słynne „krupówki”. Zapewne nasze kochane panie chciały nas umęczyć przed nocą. Można by powiedzieć - nie te numery z nami. Siły witalne dopiero o zmroku w nas wstępują. Drugi dzień to dopiero była wspinaczka. Niektórzy z naszej wycieczki wymiękli i musieli się wrócić, ale nasza klasa tylko tradycyjnie „stękała” no i płoszyła górską zwierzynę. Na trzeci dzień byliśmy za granicą, w Słowackiej przepięknej jaskini a potem w „raju”- no tym na ziemi. Czy tak byśmy to miejsce nazwali? - zdania są podzielone. Było super, góry są piękne i olbrzymie. Ale jednego nie rozumiemy dlaczego pozostali uczestnicy wycieczki  stwierdzili, że z nami więcej nie jadą?- No chyba dlatego, że mamy lepsze kondycje od nich ha ha ha.....