Andrzejki

"Oj, dadaże, oj, babaże,
niechaj przyszłość się ukaże.
Czary-mary, hokus-pokus,
co się stanie w przyszłym roku?" 
 To andrzejkowe zaklęcie towarzyszyło nam w magicznym dniu 28 listopada. Dawniej istotną część wieczoru andrzejkowego stanowiły wróżby, mające obecnie charakter zabawowy. Lano na wodę ołów, obecnie leje się wosk.

Z uformowanych w ten sposób figur przepowiadano przyszłość. Można je odczytywać pod światło, co cień pokaże, np. piękne życie lub piękną żonę. Dziewczyny rzucały but za siebie. Odwrócony do drzwi noskiem zapowiadał szybkie zamążpójście. Obierano jabłka, a z obierek odczytywano pierwszą literę imienia przyszłego męża. Co przyśniło się w wigilię świętego Andrzeja, to miało się spełnić. My, dzieci z klasy I wraz ze swoją panią nie omieszkaliśmy zgodnie z tradycją urządzić dnia pełnego niespodzianek. Poznaliśmy trochę historii, cytowaliśmy najbardziej popularne przysłowia, no i oczywiście wróżyliśmy, wróżyliśmy, wróżyliśmy… Panowała wśród nas wyjątkowa atmosfera, której towarzyszył śmiech i zabawa. Bo to w końcu ostatki. Wielu z nas wywróżyło sobie bogactwo, podróże po świecie, ciekawe zawody. Okazało się także, że kilkoro z nas zostanie prezydentem, bądź księdzem. To dopiero poważne wyzwanie! Wszystkim życzymy spełnienia tych wróżb, które jak wiemy, traktować należy z „przymrużeniem oka”.